Powiedzieli...

C.S. Friedman

Główną bohaterką „Trylogii Magistrów” jest Kamala, młoda kobieta walcząca o swoje prawa w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Obraz tego świata nawiązuje jakoś do twoich przekonań?
 

Celia S. Friedman: Nie. To fikcyjna postać, a zdominowany przez mężczyzn świat to fikcyjny konstrukt. Czytelnicy, którzy zakładają, że wszystko, co pisze dany autor stanowi odbicie jego przekonań, sugerują, że ma on problem z kreatywnością. Historia kobiety z trudnego środowiska, która walczy o władzę wbrew niesprawiedliwemu, często mizoginicznemu społeczeństwu może być porywająca. I jeżeli autor chciałby się do tego odwołać, powinien móc to zrobić, dla dobra fabuły.

Uwielbiamy kibicować temu słabszemu; uwielbiamy czytać o skrzywdzonych i uciskanych, którzy zyskują władzę nad swoimi oprawcami; lubimy, gdy pod wątpliwość poddawane są szowinistyczne założenia danej grupy. I choć świat Kamali może wydawać się bardzo seksistowski, nie różni się on zbytnio od tego, co mogliśmy obserwować w naszej historii i nie jest tak ekstremalny, jak niektóre współcześnie istniejące społeczeństwa. Opisuję paradygmat znany ludzkości z doświadczenia, a sama historia pokazuje osobę o niezwykłym harcie ducha, która walczy, by przezwyciężyć przeciwności i znaleźć sobie miejsce w tym paradygmacie. To uniwersalna historia, wychodząca poza osobiste poglądy.

W tej samej powieści występują: arystokratka, wychowana, by zostać klasyczną królewską żoną, która musi pokonać ogromne przeszkody, gdy jej rodzina i królestwo są zagrożone, a także eks-kurtyzana, która wykorzystała swoją seksualność, by zyskać silne polityczne wpływy, a teraz ryzykuje dla tego utratę duszy. Skoncentrowanie się na którejkolwiek z nich, jako odbiciu moich przekonań w kwestii związków między kobietami, byłoby krzywdzące dla pozostałych.

Za wszystkimi moimi książkami stoi jeden pogląd: życie nie zawsze jest łatwe czy sprawiedliwe, a w zmaganiach z przeciwnościami losu niektórzy zostają zmiażdżeni, inni wybierają poddaństwo jako mechanizm naśladowczy, a jeszcze inni walczą do ostatniego tchu. Zazwyczaj piszę o ludziach z trzeciej kategorii, co oznacza, że coś w ich świecie musi być niesprawiedliwego lub musi stanowić wyzwanie, inaczej historia nie będzie mogła się rozegrać.

 

Zaczynałaś od SF, później była „Trylogia Zimnego Ognia” – SF z elementami fantasy, potem znowu fantastyka naukowa. „Trylogia Magistrów” to twoja pierwsza powieściowa czysta fantasy. Pisało ci się ją inaczej, niż poprzednie książki?

 

CSF: Są dwie odpowiedzi. Po pierwsze, tak, te gatunki bardzo się różnią. Ogólnie wolę pisać science fiction, ale rynek fantasy jest silniejszy i większość moich fanów obecnie czyta właśnie takie książki. Tak więc, moja miłość do fantastyki naukowej sprawia, że przenoszę wiele charakterystycznych dla niej tematów na grunt fantasy. Większość powieści SF rozgrywa się wokół opisywania pewnego konceptu lub pytania co by było, gdyby?, a większość wrogów w tym gatunku pokonuje się przez rozpracowanie, jak działają. W moich tekstach – zarówno fantasy, jak i SF – są to centralne tematy. Nawet moje czarodziejki cechuje naukowe podejście do świata i wiedzą one, że gdy dojdzie do starcia ze starożytnym złem, ich sukces nie będzie zależał od brutalnej siły, ale od tego, ile zdołały się dowiedzieć o wrogu.

Dlatego moi czytelnicy otrzymują to, co najlepsze z obu gatunków, niezależnie od tego, jaką historię tworzę.

 

>>>powrót


Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności