Powiedzieli...

Tahir Shah

Dom Kalifa to pasjonująca, zabawna i mrożąca krew w żyłach opowieść o odwadze, walce z przeciwnościami i drodze do szczęścia. O tym jak bardzo była ona wyboista i ile zajęła czasu opowiada autor książki Tahir Shah, angielski pisarz, podróżnik i filmowiec.
 
 

Agnieszka Minkiewicz: Które z dawnych marokańskich przysłów użytych w książce wydaje ci się najbardziej prawdziwe? A może po swoich przeżyciach stworzyłbyś nowe przysłowie, swoje własne?

 

Tahir Shah: Życie pozbawione trudnych lekcji w ogóle nie jest życiem” - to najtrafniejsze w moim przekonaniu przysłowie. Powinienem je przytwierdzić gwoździem do ściany domu.

 

Ile minęło czasu od momentu kiedy zobaczyłeś Dar Chalifa do chwili, gdy odzyskał on swoją dawną świetność?

 

Renowacja domu zajęła w sumie około półtorej roku, lecz wciąż znajduję rzeczy, które powinny zostać zrobione. Chciałby na przykład zbudować hammam, czyli łaźnię parową.

 

Ty i twoja rodzina przeżyliście wiele plag: szarańcza, szczury, robotnicy, pszczoły, dżinny... Która z nich była najgorsza?

 

Powszechny wśród lokalnej społeczności strach przed dżinnami był najtrudniejszą przeszkodą którą musieliśmy pokonać. Muzułmanie wierzą, że dżinny – dobre i złe - są wszędzie wokół nas. Przez to jednak, że są niewidzialne i budzą tak wielki lęk, stały się ciężkim do rozwiązania problemem.

 

Czym różni się Casablanca od Fezu czy Marrakeszu, gdzie pierwotnie szukał pan domu dla swojej rodziny? Czy ma w sobie jeszcze coś z miasta, w którym spotkali się po latach kochankowie grani przez Ingrid Bergman i Humphreya Bogata?

 

Marrakesz pełen jest obcokrajowców. Najlepsze w Casablance jest natomiast to, że nie ma tu turystów. Emigranci też należą do rzadkości. Moimi sąsiadami są przede wszystkim Marokańczycy i to jest wspaniałe. Miasto nie jest jednak zbyt podobne do jego filmowej wizji - szczerze mówiąc jest zupełnie inne. To miasto w stylu art deco, zbudowane w większości przez Francuzów, jako wizytówka ich imperialnej potęgi. Casablanka ma wiele warstw, poziomów, miejsc, w których możesz się zatracić – i to kocham w niej najbardziej.

 

Czy Dar Chalifa nawiedzają dziś dżinny? Czy jest jakiś sposób, żeby je powstrzymać?

 

Czasami sam się na tym zastanawiam… Co się stanie, jeśli dżinny wrócą? To pytanie powraca, kiedy dzieje się coś niepokojącego. Ale jak na razie, na szczęście, jest u nas całkiem spokojnie. Myślę więc, że jak na razie Dar Chalifa jest wolny od duchów.

 

Gdybyś wiedział co czeka ciebie i twoją rodzinę, zdecydowałbyś się raz jeszcze kupić Dar Chalifa?

Dar Chalifa jest najwspanialszym i najbardziej magicznym miejscem na świecie. To dom z duszą. Kiedy po raz pierwszy przekroczyłem jego próg, doznałem zauroczenia. Trudno mi opisać atmosferę tamtej chwili – to tak, jakbyś wkroczył przez dziurkę od klucza do równoległej zaczarowanej rzeczywistości.

Tak, zrobiłbym to ponownie. Bez zastanowienia!

 

Jest jakieś kolejne miejsce na Ziemi, gdzie chciałbyś zamieszkać z rodziną?

 

Jestem szczęśliwy w Maroku. Wiele jest przyczyn tego szczęścia. Tutejsza społeczność jest bardzo przyjazna, kolorowa, gościnna. Jestem dumny, że moje dzieci, Ariana i Timur, dorastają tutaj, przyswajają sobie wartości, które są podwalinami marokańskiej kultury, gościnności, poczucie obowiązku, honoru i dobroczynności. 

Nie, nie ma innego miejsca, w którym chciałbym zamieszkać, na pewno nie teraz.

 

rozmawiała Agnieszka Minkiewicz

fot. archiwum Tahira Shaha

>>>powrót


Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności