O nie-premierach słów kilka

Portret Zabójcy

Bardzo przyzwoity chociaż wyprodukowany pod masowego czytelnika kryminał/ sensacja. Jest i fabuła, są dobrze zarysowani bohaterowie, jest też wątek romansowy, nieodzowny w takich powtarzalnych książkach. Na szczęście nic tutaj nie jest po łebkach i dlatego czyta się to całkiem przyzwoicie.
 

Ashley jedzie z przyjaciółkami na spotkanie, kiedy wszystkie są świadkami wypadku samochodowego i jego ciężko rannej ofiary. W tej ostatniej Ashley rozpoznaje  w poszkodowanym swojego dawnego przyjaciela Stuarta. Wiedziona zawodową i osobistą ciekawością uruchamia wszystkie kontakty aby dociec przyczyn wypadku. Jako studentka Akademii Policyjnej nie jest jednak traktowana na poważnie, zwłaszcza przez detektywa Jake’a Dilessio, który sam prowadzi osobne śledztwo w sprawie wielokrotnego morderstwa. Kiedy sprawy Ashley i Jake’a okazują się mieć wspólne motywy, oboje muszą połączyć siły i wyjaśnić sprawę razem.

Z książkami Heather Graham pierwszy raz zaznajomiłam się w czasie wakacji, kiedy wylegując się na plaży byłam w potrzebie lektury mało wymagającej ale rozrywkowej. Książki autorki spełniły wszystkie te moje wymagania. Mają historię kryminalną czy też jak kto woli sensacyjną, niezbyt wyrafinowaną ale też bardzo porządną. I tutaj jest podobnie. Dobrze się to czyta, jest w tym sens i jest całkiem przyzwoite zakończenie. Może nie ma specjalnej oryginalności, ale przecież nie wszystkie publikacje muszą być literaturą piękną. Graham pisze co najmniej porządnie i z tej książki można być zadowolonym. Tak samo z początku, treści jak i wymagającego w tym gatunku od autora zakończenia. Tylko czytać trzeba dociekliwie. Jeśli wcześniej uważnie przyglądaliśmy się każdej postaci, nie będziemy się na końcu zastanawiać kim jest ten pan/pani, którzy nagle przyszło odgrywać główną rolę. Moja tutaj wina, w kluczowym momencie musiałam wrócić niemalże do początku aby doczytać ominięte wcześniej strony.

Książki Graham to też nierozerwalne z historią kryminalną elementy romansowe. To bez wątpienia najsłabsze wątki z całej historii, bo też beznadziejnie ocierające się o książki z serii harlequina (książka Graham jest zresztą wydana przez Harlequin Enterprises). Metafory związane z seksem, przymiotniki dotyczące namiętności, uporczywe opisywanie anatomii człowieka, są miejscami nie do zniesienia. Harlequiny działały na mnie kiedy miałam lat kilkanaście, teraz znacznie chętniej czytam kryminały. Te prawdziwie kryminalne. Te „namiętne” strony omijałam więc nagminnie, wybierając tą ciekawszą część całej opowieści. Jeśli oddzielić jedną od drugiej, zostanie nam kryminał całkiem niezły, dobry do czytania, przyjemny w odbiorze. Takie książki mogę czytać po wielokroć.

Marta Czabała

>>>powrót


Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności