O nie-premierach słów kilka

CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas. Miasto grzechu

Kto zna serial, będzie wiedział dokładnie o czym mówię. Kto o CSI nie słyszał, tutaj dostanie jedynie przyzwoity, chociaż nie rewelacyjny kryminał, z dobrym wątkiem i w miarę przyzwoitym zakończeniem. Można przeczytać ale literackiego objawienia nie będzie. Jedynie trochę przyjemności.
 

Ja osobiście sam serial wielbię, zarówno w wariacji Las Vegas jak i niemal każdej dostępnej. To jeden z ciekawszych seriali kryminalnych, rewelacyjnie zmontowany i nie dla pierwszych naiwnych. Rzeczywisty i odpowiednio mroczny. Powstanie książki, podejrzewam że zresztą niejednej, było naturalną koleją serialowego sukcesu. Takie już zasady show biznesu. Cóż.

Miasto Grzechu jak zresztą większość odcinków serialu to dwie kryminalne sprawy, rozwiązywane przez nocną zmianę CSI, czyli zespół Gila Grissoma. Jedna z nich to zaginięcie niejakiej Lynn Pierce, żony i matki, zaginięcie której zgłosił na policję mąż. To tego zresztą męża Lynn bała się panicznie, kiedy dzień wcześniej dzwoniła po pomoc do swojej przyjaciółki. I to właśnie on staje się głównym podejrzanym policji.

Druga, bardziej dla Las Vegas typowa sprawa to morderstwo Jenny, tancerki erotycznej jednego z miejscowych klubów, o której śmierć podejrzewani są niemal wszyscy klienci klubu. To do tej sprawy Grissom deleguje swoją zastępczynię Catherine, wiedząc że jej przeszłość pozwoli na lepsze podejście do sprawy.

A potem mamy już tylko mozolne śledztwo, oparte przede wszystkim na niewidocznych dla laików dowodach, DNA, włosach czy też krwi, wykrytej za pomocą niezmiernie w takich wypadkach pomocnego luminolu. Nie będąc miłośniczką kryminalnej sensacji opartej jedynie na wybuchach i strzelaninach, doceniam tutaj mozolne acz konsekwentne wyciąganie wniosków, które – mimo iż pozbawione telewizyjnej wizji – potrafi być równie jak w serialu ciekawe i wciągające. Jeśli znają Państwo bohaterów CSI będziecie mogli bez problemów iść za każdym z wątków akcji, pogłębiać je, aż do końca książki. Nie będzie to jednak sensacja kryminalna roku, ani żadna rewolucja literacka dla czytelnika. CSI jest produktem przewidzianym typowo dla tych bardziej wybrednych ale jednak mas. Ma bawić, chociaż w sposób zrozumiały. Dlatego też każda sprawa dostanie dokładnie wyjaśniona, omówiona a zabójca wytypowany na podstawie pełnych zdań detektywów. Nie ma obaw. Zrozumiemy, jednocześnie nie czując się traktowani jak idioci. Będzie idealnie. I jeśli książka zachęci kogokolwiek do obejrzenia serialu, to będzie jej największe osiągnięcie. To przecież serial cały czas pozostaje znacznie większą rozrywką w tematyce CSI, taką której nie dorówna żadna, choćby nawet najlepsza książka.

Marta Czabała

 

>>>powrót


Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności