Ciepła, wzruszająca powieść. Najlepszy z najlepszych wyciskaczy łez. To idealne podsumowanie lata. To najważniejsze lato w życiu kończą bohaterki powieści. My też możemy zakończyć własne lato wraz z ostatnią częścią ich przygód.
Chociaż w Morskiej Bryzie zostały w wyniku szantażu swojej babci, Dora, Carson i Harper doskonale wiedzą, że to najważniejsze miesiące ich życia. W krótkim czasie stały się nie tylko siostrami, ale najlepszymi przyjaciółkami. Trudno znieść im myśl, że lato dobiega końca a ona same będą wkrótce musiały wyprowadzić się z ukochanego domu. Dora chce rozpocząć nowe życie z Devlinem, wynajmując w pobliżu nowy dom. Carson dorasta do koncepcji posiadania dziecka i ustabilizowania swojego związku z Blake’m. Najmłodsza Harper miota się pomiędzy poczuciem obowiązku w stosunku do matki a coraz większą chęcią pozostania w Morskiej Bryzie. Jak wybiera się pomiędzy stabilizacją a marzeniem?
Mary Alice Monroe pisze o kobietach i przede wszystkim dla kobiet. Chociaż w powieści nie brakuje mężczyzn, zajmują oni całkowicie drugoplanową rolę. Uzupełniają bohaterki książki, pomagają im znaleźć swoje miejsce, własne szczęście. Ale mimo wszystko to powieść o kobietach. Wyjątkowych, różnych, pochodzących z różnych części świata i wychowania, wciąż jednak sobie bliskich. To książka o odnajdowaniu swojego ja na świecie, o przyjaźni, o miłości. Ciepła jak najlepszy dzień lata, trzymająca mocnym chwytem aż do samego końca i jeszcze długo, długo potem. Kiedy przyjdzie zima sięgnijcie po nią raz jeszcze, najlepiej od początku trylogii. Na pewno uprzyjemni najgorszy z zimowych dni.
M.D.
Owszem,
wątków jest sporo, bo oprócz głównej bohaterki mamy też sporo bohaterów
drugoplanowych. Ale wszyscy bez wyjątku są potrzebni. Potrzebni, aby
stworzyć kryminał idealny, misternie utkany z małych rozdziałów
opowiadających o wydarzeniach przeróżnych bohaterów.
Więcej...
Cenię
sobie tę powieść przede wszystkim za to, że - w przeciwieństwie do
innych, schematycznych romansów - bohaterowie nie mają lat dwudziestu,
maksymalnie trzydziestu. Timmie ma 46 lat, Jean – Charles jest już po
pięćdziesiątce. I bardzo dobrze!
Więcej...
Siłą
tej książki jest bezosobowy stosunek autorki do całej historii. Stoi na
drugim planie, pokazuje, nie angażuje się emocjonalnie. To dlatego
całość osiąga wyjątkowy wymiar.
Więcej...