Miłość przychodzi z deszczem

Historie rodzinne są niezmiennie dobrym materiałem na książki. Ta wciąga dosyć mocno, chociaż całość wydaje się miejscami dość nieprawdopodobna.

2.jpg

Wszystko zaczyna się od bliźniaków. Marek i Marcin dorastają nierozłączni. Są nie tylko braćmi, mają tą wyjątkową więź, niedostępną dla reszty świata. Ich rodzina nie rozumie więc, kiedy Marek rzuca pracę i niespodziewanie wyprowadza się z miasta. Wraca po kilku miesiącach razem z Anią, miłością swojego życia. Jego powrót powoduje jedynie niepokój Marcina. Zanim sprawa się wyjaśnia, Marek ginie w wypadku samochodowym. Co naprawdę wydarzyło się pomiędzy braćmi?

Mila Rudnik buduje skomplikowaną historię rodzinną. Pokazuje, że jedna nieprzemyślana decyzja niesie za sobą konsekwencje, których nie sposób jest przewidzieć. Nieźle buduje napięcie i prowadzi swoich czytelników do finału. Ten jest nieźle zarysowany, chociaż przyznać trzeba, że trochę naciągany i mało prawdopodobny. Jeśli czytamy książkę uważnie, możemy go z czasem przewidzieć. Czy taka historia mogłaby wydarzyć się naprawdę? Mam pewne wątpliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że całość czyta się z dość dużym zainteresowaniem i dość szybko. Książka jest sprawnie napisana, nie nudzi. To idealny sposób na przysłowiowe zabicie czasu.

M.D.

Przeczytane, polecane
Polityka Prywatności