We dnie, w nocy

Agata Kołakowska jest młoda ciałem, ale zdecydowanie nie duchem. Zaczynam podejrzewać, że może naprawdę ma 98 lat. Jak mało kto umie wchodzić w środek ludzkich charakterów. Jej bohaterowie wydają się być wyjęci z prawdziwych ulic i równie prawdziwego życia. Nawet jeśli nad całością czuwa całkiem prawdziwy… anioł.

2.jpg

I chociaż w tej powieści nie zabraknie jego uwag, całość dalej pozostaje ludzka, codzienna, a jednocześnie całkowicie wyjątkowa. Anna osiągnęła w życiu wiele. Mąż i mała córeczka wydają się w pełni zaspokajać życie kobiety. Całość dopełnia praca, może nie wymarzona, ale przynajmniej sensowna. Skoro więc tyle osiągnęła, dlaczego całość nie wystarcza? Wątpliwości ma też Piotr. Praca dziennikarza sprawia mu satysfakcję, dopełnia ją też bycie ojcem i mężem. Na przeszłości obojga leży jednak jedna poważna tajemnica.  Na tyle duża, że łatwo zatruje codzienność.

Kołakowska jest absolutną królową ludzkich, prawdziwych a jednocześnie bardzo prawdziwych powieści. Tak jest też tutaj. Chociaż książka prowadzona jest na wielotorowej, czasami trudnej do ogarnięcia narracji (Piotra, Anny i anioła), całość porywa niemalże od samego początku. Kołakowska bierze na literackie bary wyjątkowo trudny temat gwałtu, budując historię pełną uczuć, napięć, wzajemnych animozji i konfliktów. Nie sposób jej odłożyć, aż do samego końca, który – jak to w najlepszych powieściach bywa – jest absolutnie nie do przewidzenia. Jej powieści to klejnoty w zalewie pseudo życiowych książek. Kołakowska chwyta za serce, porywa, angażuje. Jej bohaterowie przez te kilkaset stron stają się naszymi przyjaciółmi, naszą rodziną, ale też naszymi wrogami. Akcja jest wartka, świetnie poprowadzona, nie ma zwalnia nawet na jedną chwilę. To taka powieść, która porusza na długo po zakończeniu. Cudowna.

Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności