Arno Strobel pisze kryminały podsycone odrobiną thrillera psychologicznego, sensacji i najlepszego książkowego … cóż dziwactwa. Przy jego powieściach po prostu nie wiadomo, czego się spodziewać. Tak jest i tutaj. Szykujcie się na prawdziwą jazdę bez trzymanki!
Eva Rossbach, 38letnia właścicielka dobrze prosperującej firmy pewnej nocy budzi się w trumnie. Skrajnie przerażona próbuje wydostać się z więzienia, tylko po to aby za chwilę odkryć, że leży we własnym łóżku. Początkowo uważa, że trafił jej się wyjątkowy koszmar. Chwilę później zauważa na nogach i rękach ślady siniaków i zadrapań. Jak można wytłumaczyć jej doświadczenia? I czy jej przeżycia mogą mieć coś wspólnego z morderstwami kobiet, żywcem grzebanych w trumnach? W końcu jedna z ofiar jest przyrodnią siostrą Evy…
Kiedy dwa lata temu przeczytałam „Trakt” wiedziałam już, że sięgnę po każdą kolejną książkę Strobel’a. I miałam rację, bo kolejne powieści utwierdzały mnie w przekonaniu, że oto trafił się kolejny mistrz kryminału, perfekcjonista w doskonałej fabule. Tak samo jest w tej ostatniej powieści. Strobel pisze niekonwencjonalne kryminały, sięgając trochę do psychologii. Trzeba więc być na to przygotowanym. Ale poza dodatkowym elementem dostajemy też to, co wielbiciele kryminałów lubią najbardziej. Doskonałą fabułę, z niespodziewanym, przyznaję trochę tutaj niekonwencjonalnym zakończeniem. Idealnie zarysowanych bohaterów, tych znanych z poprzednich powieści, ale też całkiem nowych, niejednoznacznych, zagadkowych, stanowiących doskonałą część tej kryminalnej układanki. Jeśli wydaje się wam, że domyślacie się zakończenia powiem od razu: nie macie racji. Tego co znalazłam na końcu po prostu nie dało się przewidzieć. Kolejny doskonały, chociaż daleki od klasyki kryminał. Tylko tyle i aż tyle.
Marta Czabała