Girl Online

Urokliwa, lekka, przyjemna książka, wcale nie tylko dla nastolatek. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, poznajcie Zoe Sugg – błyskotliwą, ciekawską obserwatorkę świata.

2.jpg

Miałam niedawno okazję przysłuchiwać się rozmowie dwóch nastolatek. Jedna była obrażona na drugą, bo ta pierwsza nie chciała jej nieść rolek. Na dodatek nie polubiła jej profilu na Facebooku. Uśmiałam się serdecznie, chwilę później jednak przypomniałam sobie jak wielkie były moje problemy w czasach kiedy ja sama miałam kilkanaście lat. A wtedy nie było googla, Facebooka a Internet stawiał u nas dopiero pierwsze, nieporadne kroki. Doszłam do wniosku, że dzisiaj bardzo trudno jest być nastoletnią dziewczyną. Znacznie trudniej niż kiedyś.

Jak dowiedziałam się z tej urokliwej książki, nastolatki mają dzisiaj sporo powodów do stresu. Przez cały czas muszą wyglądać idealnie, umieć pozować jak supermodelka żeby móc sobie strzelić selfie w stylizacji dnia. Później trzeba je wrzucić do Internetu, żeby mogli obejrzeć je wszyscy znajomi. Na dodatek trzeba radzić sobie ze znajomymi, rodzicami i szalejącymi hormonami. Szesnastoletnia Penny nie ma łatwo. Sposobem na odreagowanie problemów jest dla niej blog, w którym dzieli się radościami, smutkami i tym, o czym nie mówi nikomu innemu. Blog Girl Online szybko zjednuje sobie oddanych wielbicieli. W życiu codziennym wiedzie się jednak różnie. Po pewnej bardzo zawstydzającej wpadce, Penny z ulgą przyjmuje propozycję wyjazdu z rodzicami do Nowego Jorku. To właśnie tutaj poznaje Noah, tajemniczego chłopaka z gitarą. A potem nic nie jest już takie samo. Czy to właśnie prawdziwa miłość? A jeśli tak, to jak zniesie odległość, zazdrość i pewną skrzętnie skrywaną tajemnicę?

Smsy, Skype, Internet, Facebook, Twitter. To właśnie tutaj toczy się życie wielu młodych ludzi. To także tutaj zaistniała Zoe Sugg, popularna młoda blogerka, której wpisy śledzą miliony, nie tylko rówieśników. Powstanie tej książki było naturalną konsekwencją popularności dziewczyny. I bardzo dobrze, bo dzięki temu może ona dotrzeć do osób, które o niej nigdy nie słyszały. Chociaż całość jest lekką, miejscami schematyczną opowieścią, Zoe Slugg zaraża poczuciem humoru, optymizmem, emocjami. Dodatkowo ma bardzo lekkie pióro, co sprawia, że jej książka jest po prostu zaraźliwa. Wciąga od pierwszej strony i nie puszcza aż do samego końca, przyznaję mnie też, chociaż jestem pewnie bliżej wieku rodziców Zoe. I co z tego, że ten koniec można przewidzieć? Nie bez powodu sięgamy po takie książki. Chcemy chociaż na chwilę oderwać się od codzienności. To lekka, przyjemna lektura dla każdego, kto kiedykolwiek potrzebował kilku mile spędzonych chwil. Wychodzi mi więc, że chyba dla każdego?

Marta Czabała

Przeczytane, polecane
Polityka Prywatności