Świetnie napisana książka, ale ważna z wielu więcej powodów. To nieczęsto spotykane w tym kraju spojrzenie na rodzicielstwo. Trudna, bardzo poruszająca lektura. Nie pozostawi obojętnym, nawet tych, którym temat rodzicielstwa jest jeszcze nieznany.
A wszystko miało być inaczej. Miała być idealna ciąża, doskonały, wspólny poród, a potem już wszystko z górki. W końcu jak trudne może być wychowanie maleńkiego człowieka? Tymczasem życie pisze zupełnie inne scenariusze. Po kilkunastu godzinach wywoływanego porodu, Anna trafia na cesarskie cięcie. Kilka dni później wraca do domu, gdzie szybko zostaje sama ze swoim synem. Wycieńczona do granic możliwości, wpada coraz głębiej w ramiona depresji. Któregoś dnia mąż Anny Tony wraca do pustego domu. Poszukiwania żony prowadzą do odkrycia wielkiej tragedii. Co naprawdę stało się w tym domu?
Powieść Dawn Barker to taka swoista retrospekcja. Autorka zaczyna od najmocniejszego, najczarniejszego momentu, a potem stopniowo odkrywa karty wydarzeń, które doprowadziły do całości. To właśnie tak dowiadujemy się co doprowadziło do tragedii. Ale to nie wszystko. To doskonale, sugestywnie przedstawiony obraz trudu macierzyństwa i choroby psychicznej, nie dającej tak oczywistych objawów jak ta fizyczna. Autorka się nie spieszy, składa swoją historię z małych scen, pokazujących miłość, siłę, ale też wielki strach i desperację. Pokazuje też stronę męża, pełnego współczucia, nie do końca będącego w stanie zrozumieć zachowania żony. Wreszcie, to obraz rodzicielstwa, które jak mało co wystawia małżeństwo na wielką próbę. Każdy rozdział, każda strona, ba, każdy akapit przepełniony jest emocjami, wszechogarniającymi swojego czytelnika. To wstrząsająca lektura dla każdego, kto kiedykolwiek musiał zmierzyć się z czymkolwiek trudnym. A czy to nie znaczy, że w zasadzie dla każdego?
I jeszcze jedno. Zostajecie wkrótce rodzicami? Panowie, pomagajcie paniom, chociażbyście mieli robić to na siłę. Panie, dajcie im pomagać. A kiedy tego nie robią, proście, wymagajcie. Żadna matka nie jest cyborgiem. I żadna nie powinna nawet próbować nim być.
Marta Czabała