O ile wiem, na początku było opowiadanie Lehane’a, potem scenariusz, a w końcu powstała powieść – krótka, zwięzła, niecałe 200 stron. Ale jak napisana! Mało kto potrafi tak pisać dialogi, że współcześni gangsterzy i everymeni brzmią jak gwiazdy filmów noir.
Lehane potrafi być jednocześnie zabawny, rozrywkowy i mroczny. Mrok jest gęsty, a życie w jego książkach raczej nie jest cukierkowo ładne. Ale jednocześnie czytelnik nie ma ochoty podciąć sobie żył z beznadziei. To jak w westernie – może być brudno, może być źle, ale u podstaw świata jest podział na dobro i zło, a człowiek musi mieć zasady, nawet jeśli niekoniecznie pasują do dziesięciu przykazań. Lehane jest świetnym obserwatorem rzeczywistości i jej komentatorem. Kto by marzył o słonecznej Kalifornii, skoro można tkwić w zimnej i ponurej dzielnicy Nowego Jorku, bardzo, bardzo dalekiej od okolic odwiedzanych przez bohaterki „Seksu w wielkim mieście”?
Bob, główny bohater „Brudnego szmalu” jest tak nijaki, że nawet imię ma nudne. Pracuje jako barman w barze u swojego kuzyna Marva , mieszka sam, co tydzień chodzi do kościoła, choć do komunii nie przystępuje. Święty nie jest, kiedyś nieco nagrzeszył w towarzystwie kuzyna, ale te czasy się skończyły, odkąd interes i bar przejęła czeczeńska mafia. Jest samotny i małomówny, takie ciepłe kluchy, wydawałoby się. Pewnego dnia, znajduje w śmietniku pobitego szczeniaka. Tak zaczyna się dość pogmatwana intryga z bardzo solidną dawką zwrotów akcji i emocji; Bob będzie mógł pokazać, z jakiego jest rzeczywiście zrobiony materiału - zdecydowanie nie jest to ciasto na kluski.
Poproszę o następnych takich bohaterów, więcej takich książek i idę oglądać film.
Magdalena Rachwald
Siłą
tej książki jest bezosobowy stosunek autorki do całej historii. Stoi na
drugim planie, pokazuje, nie angażuje się emocjonalnie. To dlatego
całość osiąga wyjątkowy wymiar.
Więcej...
Maryli
nie da się nie lubić. Celne uwagi, błyskotliwe spostrzeżenia i typowe,
impulsywne kobiece zachowania sprawiają, że z kobietą z łatwością
utożsamią się czytelniczki, albo też uznają ją za swoją najlepszą
przyjaciółkę. Jedno albo drugie, innej opcji nie ma.
Więcej...
Cenię
sobie tę powieść przede wszystkim za to, że - w przeciwieństwie do
innych, schematycznych romansów - bohaterowie nie mają lat dwudziestu,
maksymalnie trzydziestu. Timmie ma 46 lat, Jean – Charles jest już po
pięćdziesiątce. I bardzo dobrze!
Więcej...