Napisanie tej samej historii z perspektywy innego bohatera jest bardzo trudnym zabiegiem literackim. Bardzo łatwo jest czytelnika zanudzić, zmęczyć, zniechęcić na tyle, że można porzucić całą książkę. Na szczęście Coleen Hoover znalazła doskonały balans pomiędzy tym co było, a tym czego jeszcze nie wiemy. Efekt? Sprawna, wciągająca lektura nie tylko dla nastolatek.
Chociaż przyznać muszę, że to właśnie oni będą pewnie najgłębiej przeżywać historię pewnej, bardzo trudnej miłości, której na drodze stanęło wszystko złe, co stanąć mogło. Dean Holder spędził całe życie z poczuciem winy. Nie może sobie przebaczyć, że chociaż był mały, nie stanął na drodze porwania małej dziewczynki Hope. Przysiągł sobie, że kiedyś ją odnajdzie. Poczucie winy powiększa samobójstwo siostry. Dlaczego Les tak naprawdę odebrała sobie życie?
Chociaż nie jestem wielbicielką takiej narracji, przyznaję że całość jest naprawdę udana. Głównie dlatego, że Hoover ogranicza powtórzenia do absolutnego minimum, skupiając się na rozwinięciu znanej już historii, dodaniu nieznanych elementów, które sprawiają, że opowieść o życiu Sky i samego Holdera nabiera dodatkowej wartości, dodatkowej głębi, jest jeszcze bardziej interesująca. Chociaż wiekiem jestem chyba bliżej do rodziców głównych bohaterów, jak tylko przypomniałam sobie pierwszą część książki, bez reszty zaangażowałam się w jej kontynuację. To sensowna, przepełniona emocjami historia młodych ludzi, którym życie postawiło przeszkody już na samym początku własnej drogi. I chociaż znamy już całość z pierwszej części, nie zabraknie mocnych niespodzianek, jakie powinniśmy znaleźć na końcu każdej dobrej powieści. Bardzo dobra.
Marta Czabała