Agata Kołakowska niedawno skończyła 30 lat. Nie ogarniam swoim rozumem, jak ktoś tak młody może mieć tak wysoce rozwiniętą zdolność portretowania ludzkich charakterów, relacji małżeńskich i przysłowiowych szkieletów w szafie. To chyba po prostu wrodzony talent. Kolejna jej książka jest doskonałym tego potwierdzeniem.
Ekskluzywne osiedle domów pod miastem. Swoje marzenie o własnym domu spełniają właśnie Marta i Jacek. Chociaż wisi nad nimi sążnisty kredyt, cieszą się każdą spędzoną w nim chwilą. Częścią wspólnego życia jest integracja z sąsiadami. Pod szóstką mieszkają Stawscy. Grzegorz jest wziętym stomatologiem, Paulina wspierającą żoną. Siódemka to dom krytyka literackiego Krzysztofa i jego żony Małgorzaty, dziewiątka pięknej Sabiny i jej męża Marcina. Każda z tych rodzin wydaje się być idealnym przykładem sukcesu i harmonii. No właśnie, wydaje się…
Z wielką przyjemnością zobaczyłabym tę książkę na deskach teatru. Całość wydaje się być gotowym materiałem na sztukę. Kołakowska ma niespotykaną, wyjątkową rękę do bohaterów. Aż trudno uwierzyć, że nie są prawdziwi, a ich losy nie wydarzyły się naprawdę. Na te kilkaset stron (przeczytane bez reszty, w jeden wieczór) wchodzimy niemalże dosłownie w życie mieszkańców Zacisznego Zakątka, nazwy pozornie sugerującej spokój, daleki od tego co wydarzy się w samej powieści. Ogromną siłą autorki są też dialogi, pierwszoplanowe w książce, prowadzące przez kolejne wydarzenia aż do wybuchowego finału, jak to w najlepszych powieściach bywa. Pisałam już tyle dobrego o jej powieściach, że powoli zaczynają kończyć mi się argumenty. Dodam więc tylko, że jestem jej oddaną wielbicielką, nie mogę doczekać się kolejnych książek. Strach myśleć, jak wnikliwą obserwatorką będzie za dziesięć, piętnaście lat. Kupuję w ciemno.
Marta Czabała