Skąd wziął się pomysł napisania „Pomiędzy światami”?
Moi rodzice mieli żaglówkę, na której jako dorastająca dziewczynka spędzałam większość czasu podczas wakacji. Kiedy miałam 16 lat, mój starszy brat urządził tam ze znajomymi imprezę. Nie było mnie na niej, zostałam w domu z mamą. Tata był w mieście, więc spałam w łóżku rodziców. (Czy ktoś jeszcze robił coś takiego jako dziecko? Nawet dziś, kiedy ucinam sobie drzemkę w domu rodziców, zawsze zwijam się w kłębek w ich łóżku). W każdym razie tamtej nocy zapadłam w sen, czytając „Śmierć w rodzinie” Jamesa Agee – świetną książkę o – jak nietrudno się domyślić – śmierci w rodzinie. Spałam głęboko, śniąc o książce, kiedy telefon w sypialni rodziców rozdzwonił się o wpół do piątej. Słowo honoru, że nigdy nie zapomnę, jak przeraźliwy był to dźwięk. Kiedy ktoś dzwoni do ciebie o tej porze, to raczej nie po to, by przekazać dobre wieści. To był mój brat, który powiedział, że jego przyjaciel – Matt – zniknął z łodzi w środku nocy. Jego buty i klucze wciąż leżały na pokładzie…
Wezwano policję. Zniknięcie Matta stało się newsem dnia w lokalnych wiadomościach. Wszyscy przypuszczali, że wpadł do wody, więc po trzech dniach służby ratownicze zaczęły przeczesywać rzekę w poszukiwaniu ciała. Ale ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich, Matt pojawił się cały i zdrowy w Zachodniej Wirginii. Po prostu urwał się z imprezy w środku nocy i wcale nie uważał tego za coś dziwnego.
Ale to wydarzenie na długo pozostało w pamięci mojej rodziny, a ja nigdy o nim nie zapomniałam. Zawsze wiedziałam, że chciałabym to w jakiś sposób opisać. Wykorzystałam moje wspomnienia z tamtego poranka – telefon w sypialni rodziców, ratowników szukających ciała Matta, czarny worek na zwłoki leżący w pogotowiu na brzegu rzeki – żeby na ich podstawie zbudować kilka pierwszych scen „Pomiędzy światami”. Reszta niejako właśnie z nich wyrosła.
Liz nie miała łatwego życia. Czy było ci trudno spisywać smutne wspomnienia?
Oczywiście, czasami tak. Szczególnie trudne do opisania były dla mnie sceny pomiędzy Liz a jej matką. Powiedzmy, że temat problemów, jakie choroba, taka jak anoreksja czy bulimia, może wywołać w relacjach rodzinnych, nie jest mi obcy. Jest taka scena, kiedy Liz jest z mamą w kuchni, tuż przed jej śmiercią, i na jej rozkaz recytuje z pamięci i oblicza ilość kalorii, jakie zawiera masło orzechowe. Zanim książka się ukazała, dałam do przeczytania rękopis bliskiej przyjaciółce. Powiedziała, że ta scena nią wstrząsnęła, ponieważ wiedziała, że nie musiałam nawet brać do ręki słoika i czytać etykietki, by ją napisać, znałam te dane na pamięć. I miała rację. Sama jestem matką dwóch dziewczynek, i ta scena była trudna również z tego powodu, że zmusiła mnie do przeanalizowania własnych metod wychowawczych, co nie zawsze było dla mnie przyjemne.
„Pomiędzy światami” wykorzystuje retrospekcje, żeby pełniej pokazać rozwój bohaterów – Liz czy Alexa. Który z tych „powrotów do przeszłości” jest Twoim ulubionym?
Zdecydowanie są to wspomnienia dotyczące Liz i Richiego, szczególnie ta scena w samochodzie, w nocy. Lubię to, że pomimo wszystkich komplikacji i skandali w ich życiu, miłość, która ich połączyła, była tak niewinna i prawdziwa. Nawet śmierć Liz nie mogła tego zmienić.
Co byś zrobiła, gdyby przydarzyła ci się sytuacja podobna do tej, w jakiej znalazła się Liz po swojej śmierci? Jakie byłoby pierwsze miejsce, w które byś się udała?
Jestem pewna, że gdyby było to możliwe, poszłabym prosto do moich córek i próbowała być tak blisko nich, jak tylko by się dało. Następnie zrobiłabym to samo z mężem i rodzicami.
Zarówno Liz, jak i Alex są świetnie skonstruowanymi, interesującymi i kompletnymi bohaterami. Kto lub co zainspirowało cię do ich stworzenia? Czy utożsamiasz się z obojgiem?
Podobnie jak Liz, uwielbiam biegać. Kiedy pisałam pierwszą wersję książki, każdy dzień rozpoczynałam długim biegiem i cały ten czas spędzałam na myśleniu o postaci Liz, próbując przez chwilę być nią. Z całą pewnością jesteśmy w pewnym sensie do siebie podobne, ale czuję też silną więź z Alexem. Kiedy byłam w liceum, należałam do takiej „superpaczki”, i wiem, że były czasy, kiedy moi przyjaciele i ja nie byliśmy najmilszymi ludźmi na świecie… Często czułam się jak Alex i permanentnie bałam się, że pewnego dnia moi przyjaciele odkryją, że jestem frajerką, która nie jest warta ich uwagi i czasu. Myślę, że każdy ma takie myśli w liceum. Uosobiłam je w postaciach Liz i Alexa – to udawanie i zgrywanie twardziela, kiedy jest się po prostu przestraszonym i samotnym nastolatkiem. Niektórzy z nas byli po prostu trochę lepsi w ukrywaniu tego.
Czy jest coś związanego z „Pomiędzy światami”, co na pewno zaskoczyłoby czytelników?
Postać Richiego wzorowałam na własnym mężu J. Oczywiście nie tę część o narkotykach! Osobowość Richiego w znacznym stopniu przypomina charakter mojego męża. Niezwykle ekscytujące było opisywanie go jako osiemnastolatka. Poznałam męża, kiedy oboje mieliśmy po osiemnaście lat, i gdy powróciłam do tych wspomnień, żeby stworzyć postać Richiego, to było naprawdę wspaniałe przeżycie!