W słusznej sprawie - Studentnews.pl recenzuje

W słusznej sprawie

Amerykanie od lat stosują każdy możliwy chwyt marketingowy, aby tylko uwolnić się od wspomnień o mało chlubnych momentach własnej historii. Chociaż udział w I i II Wojnie Światowej wykreował ich jako globalnych zbawców, sami wciąż borykają się z wewnętrznymi konfliktami na tle historycznym. Przede wszystkim pozostałościami niewolnictwa i niestety wciąż obecnym rasizmem. Niestety, współczesna Ameryka, (choć oczywiście nie cała) wciąż naznaczona jest stereotypami rasowymi. I chociaż osoby rasy białej stanowią już w Stanach Zjednoczonych mniejszość (ustąpili Latynosom), wciąż jest im w wielu aspektach łatwiej. Wyłącznie przez inny kolor skóry.

To co dzisiaj jest wspomnieniem, jeszcze bardzo niedawno żyło w Stanach swoim mocnym życiem. O niechlubnej części amerykańskiej historii przypomina Diane Chamberlain, tworząc wyjątkową społeczną powieść, przygniatającą mocną ręką emocji, głęboko poruszającą, aż do samej kości.

Lata 60te, głęboko rasistowska Karolina Północna. Podczas kiedy na północy kraju czarnoskórzy Amerykanie żyją w miarę przyzwoitym życiem, tutaj panuje całkowita segregacja, zarówno rasowa jak i ekonomiczna. Bogaci biali chcą mieć jak najmniej wspólnego z czarnoskórą społecznością, często wegetującą na granicy całkowitej nędzy. 22letnia Jane, żona miejscowego pediatry chce pomagać ludziom niezależnie od koloru ich skóry. Zatrudniona jako pracownica społeczna, zupełnie nie rozumie prawa pozwalającego na przeprowadzenie u biednych, czasami opóźnionych umysłowo czarnoskórych sterylizacji eugenicznych. Pod jej opiekę trafia rodzina składająca się z babci i dwóch wnuczek. Na starszej z nich, pod pozorem operacji wyrostka przeprowadzono już sterylizację. Podobny los ma czekać młodszą, 15letnią Ivy. Niczego nieświadoma dziewczynka ufa opiekunce społecznej. Do czasu, kiedy okazuje się, że sama jest w ciąży.

Czasami trudno jest znieść nagromadzenie skrajnych patologii, jakie znajdziemy w tej książce. Ale też nie sposób się od nich oderwać. Diane Chamerlain nie próbuje w żaden sposób znaleźć usprawiedliwienia na to, co działo się w Stanach w latach głębokiego rasizmu i brutalnie rozprawia się z okrutnym prawem, jakie obowiązywało w kraju. Nie ukrywa oburzenia, bo też jest się czym oburzać. Szacuje się, że podczas obowiązywania prawa przeprowadzono ok. 33 tys. przymusowych sterylizacji. Oficjalnym powodem były upośledzenia umysłowe, nieoficjalnie sterylizowano też niedowidzących, głuchych, czy też „zdeformowanych fizycznie”, rdzennych Amerykanów czy czarnoskórych. Chamberlain pokazuje patologie po wszystkich stronach tego konfliktu. Bezduszne instytucje, sprowadzające biednych ludzi poziomu zwierząt. Pisze o pomocy społecznej, mającej w gruncie rzeczy niewiele wspólnego z pomocą. Pokazuje środowisko skrajnej nędzy, z której nie umieją wyrwać się ludzie, a każdy kolejny członek tej wspólnoty jest na starcie bez większych szans. Wreszcie, pokazuje zmarginalizowaną rolę kobiety, która w tamtych czasach miała wyznaczone, ograniczone role, przede wszystkim te ozdobnika do mężczyzny. Swoimi słowami maluje barwne, prawdziwe społeczności, wspólnoty. Opowiada historię idealistki, która chce zbawić świat, ale nie ma najmniejszych szans w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Pisze pięknymi słowami, które wkłada w usta wyjątkowych, niemalże naprawdę żywych bohaterów. To piorunująca (w najlepszym sensie tego słowa) opowieść o miłości, poświęceniu i determinacji wbrew wszystkiemu. Przepiękna powieść ze szwem historycznym. Wyjątkowa, tak jak wszystkie książki Diane Chamberlain

Marta Czabała


Komentarze
Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności