Tsunami - Studentnews.pl recenzuje

Tsunami

Sonali Deraniyagala przeżyła najstraszniejszą tragedię, jaka przydarzyć się może człowiekowi. W jeden dzień straciła rodziców, męża i dwóch ukochanych synków. Wszystkich zabrała feralna fala Tsunami w 2004 roku. Ta książka to jej droga do względnej normalności. I znak, że nawet po najczarniejszej z chwil można jeszcze poczuć się lżej na duszy. Przynajmniej troszeczkę.

Pierwszą osobą, która znalazła się na liście podziękowań autorki, jest jej terapeuta. To jednoznaczny znak, bo też czytając jej książkę, trudno jest pozbyć się wrażenia, że całość miała mieć porządny efekt terapeutyczny. Słowa przelane na papier mają działanie kojące. Są w stanie pokazać pewną drogę do uleczenia. Przynajmniej tego względnego. To pamiętnik kobiety, która w jeden dzień traci wszystko, co ma znaczenie. Fala zabiera jej całe dotychczasowe życie, zostawiając ją samą z bezmiarem bólu i nieszczęścia. Sonali Deraniyagala opisuje kolejne jego fazy. Od całkowitej rozpaczy i głębokiego pragnienia odjęcia sobie życia, przez walkę ze wspomnieniami, aż po względną akceptację codzienności. Względną. Nie jest to w żadnym wypadku hollywoodzka cukierkowa opowieść. Autorka brutalnie opisuje kolejne miesiące życia. Odnalezienie zwłok najbliższych, niektórych nawet kilka miesięcy po fali. Wartę rodziny, przerażonej (całkiem słusznie), że Sonali będzie chciała targnąć się na swoje życie. Powrót do domu i zderzenie się ze wspomnieniami. Żal. Rozpacz. Bunt, że to właśnie ona pozostała na świecie. Irracjonalne zachowania, pognębionej przez życie kobiety. Powolną  naukę w miarę normalnego życia. I przyznanie się światu (bardzo dla Sonali trudne), że odniosła w życiu wielką, niepowetowaną stratę.

Być może dlatego, że jej opowieść jest prawdziwa i tak bardzo brutalnie realistyczna, każde kolejne słowo, każde zdanie i każda strona powodują prawdziwe ciarki na skórze. Takie opowieści powodują, że zaczynamy doceniać te zupełnie banalne chwile. Szalenie wczesną pobudkę dziecka, które nawet w weekend nie da pospać, tylko wpycha się do łóżka, domagając uwagi. Męża powracającego z delegacji, który stęsknił się za domem. Mamę, która przychodzi i wpycha do lodówki jedzenie, przekonana, że dorosła córka na pewno go potrzebuje. I ojca, zakochanego we wnuku do szaleństwa, tak że czasami się wydaje, iż traci rozum. Dziękuję. Osobiście. Piorunująca książka.

Marta Czabała


Komentarze
Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności