Wiatr - Studentnews.pl recenzuje

Wiatr

Dosyć długo broniłam się przed Marcinem Ciszewskim, konsekwentnie oddając lekturę mojemu tacie i mężowi. Spiski? Terroryzm? Szpiedzy? Czy to lektura dla kobiety, na dodatek takiej, która lubi rasowe, klasyczne (i raczej zagraniczne) kryminały? Przy „Wietrze” zwyciężył opis, a dokładnie miejsce, w którym dzieje się cała historia. Przeczytałam w jeden dzień. I chyba teraz jednak muszę zabrać się za poprzednie książki autora.

Sam Ciszewski przyznaje, że kiedyś przydarzyło mu się zjeżdżać na nartach w bardzo nieciekawych warunkach, stąd inspiracja do wydarzeń w „Wietrze”. Jakub Tyszkiewicz zgadza się spędzić z żoną i ze Stanisławem Krzeptowskim sylwestra na szczycie Kasprowego Wierchu, na organizowanej zabawie. Mają się bawić do upadłego. W sensie przenośnym i dosłownym, bo podczas zabawy ktoś atakuję jedną z jej uczestniczek. Tosia została silnie uderzona w głowę, a jej stan pogarsza się w zasadzie z minuty na minutę. Krzeptowski i Tyszkiewicz podejmują decyzję o zwiezieniu kobiety w dół na saniach. Nie mogą skorzystać z kolejki. Wiedzą, że na górę – mimo dramatycznie pogarszającej się pogody – jedzie grupa osób, z którymi raczej nie chcieliby się spotkać…

Niewątpliwą siłą Ciszewskiego jest świetnie prowadzona akcja. Chociaż sama książka ma niemalże 400 stron, nie ma na niej ani chwili jakiejkolwiek dłużyzny, niepotrzebnego, sztucznie wygenerowanego wątki. To co początkowo składa się z - pozornie luźnie powiązanych – kolejnych scen w różnych miejscach w kraju, stopniowo zawiązuje się w świetnie przemyślaną opowieść. Każdy kolejny wątek wpada na przeznaczone mu miejsce, razem z innymi tworząc perfekcyjną układankę, będącą mieszanką kryminału, thrillera i naprawdę doskonałej sensacji. Tak dobrze napisanej akcji nie powstydziliby się nawet najwięksi mistrzowie literatury na świecie. Nie ma w tej książce nic, co nie byłoby konieczne. Całość chwyta, porywa i nie puszcza aż do ostatniej strony. Mam szczerą nadzieję, że po tę powieść sięgną jacyś nasi filmowcy i zrobią z niej doskonały hit do kina. Aż się prosi. Dosyć już martyrologicznych gniotów, na które siłą zagania się dzieci w szkołach. Prosimy o Ciszewskiego.

Marta Czabała


Komentarze
Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności