Zegarek z różowego złota - Studentnews.pl recenzuje

2

Jedna z książek, co do których wydaje mi się, że autor napisał je w tydzień. Nie to że niechlujna, wręcz przeciwnie, taka jakaś – gładziutka. Łatwo się ją czyta, łatwo zapomina. Ale o ile dobrze wiem, wiele osób wzrusza się niezwykle powieściami Evansa, więc i tutaj na pewno znajdą masę słodko-gorzkich emocji i płytką, ale łatwo przyswajalną życiową mądrość.

Wszystko tu jest gładkie i proste – jak w pokoju umeblowanym niewieloma elementami. Mamy zamożnego biznesmena, mamy młodą kobietę, która szuka pracy. Czas akcji to początki XX wieku. W roli dekoracyjnych rekwizytów pojawia się masa zegarków, które przypominają u upływie czasu i symbolizują kruchość ludzkiego życia. Młodych połączy miłość, a na świecie pojawi się dziecko i szczęście, ale też i lęk przed jego utratą. Kolejnym rekwizytem w powieści jest przyjaciel Leonard, Murzyn, będziemy więc mogli poruszyć też sprawę rasizmu. Potem przejdziemy do kwestii uczciwości i obowiązku obrony własnych przekonań, choćby cena tego była bardzo wysoka. I tak dalej: cieszmy się szczęściem póki trwa, nie pozwólmy, żeby rozpacz sprawiła, że wyrzekniemy się swoich zasad itp. Wszystko słuszne, gładkie, proste, czasami smutne, na pewno zręczne.

Mądrości Evansa są dość archetypiczne, jak wielu banałom nie sposób odmówić im słuszności. Co nie znaczy, że lektura sprawia jakąś przyjemność – mi w ogóle, dla mnie ta książka jest emocjonalnie i poznawczo pusta jak ładnie pomalowana wydmuszka. Za największą zaletę powieści (powiastki?) uważam to, że czyta się ją naprawdę bardzo szybko. O, i jeszcze jedno – ma prześliczną okładkę.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności