Rozkosze nocy - Studentnews.pl recenzuje

Rozkosze nocy

Przemieszanie fantasy z dość obcesowym, często wulgarnym porno. Nie jestem w stanie wymyśleć grupy docelowej dla tej książki, ale przeczytane komentarze w sprawie innych książek z serii, udowadniają jednoznacznie, że nie mam racji. Może więc jest miejsce i na taką, dziwaczną międzygatunkową parę?

Po książkach E.L. James kolejni autorzy rzucili się do pisania o seksie. Jedni czynili to z mniejszą, inni z większą finezją. Cienka jest granica pomiędzy erotyką a pornografią. Sylvia Day jest raczej zwolenniczką tej drugiej kategorii. Brutalnie nazywa rzeczy po imieniu. Dla jednych to być może dodatkowa podnieta, dla drugich niestety to wulgarność. Każdy powinien zdecydować sam. Książki Day mają swoich zwolenników.

Swoje seksualne spełnienie, Lyssa Bates znajduje w snach. Jej kochanek Aidan spełnia tam najdziksze pragnienia kobiety, doprowadzając ją na szczyty, których nigdy się nie spodziewała. Lyssa nie wie, że Aidan wcale nie jest wytworem jej sennej wyobraźni a mitycznym strażnikiem, przeznaczonym do ochrony ludzi od koszmarów. Aidan angażuje się w związek tak samo jak Lyssa. Dla kobiety chce przekroczyć próg jej świata, tak aby mogli stworzyć normalny związek. Takie decyzje nie są jednak bez konsekwencji.

Powiem, jak wyżej. O gustach się nie dyskutuje. Dlatego podejrzewam, że takie książki znajdą swoich wielbicieli. To oni zaangażują się w historię miłosnego fantasy przemieszanego z opisami seksu głównych bohaterów. To im nie będzie przeszkadzać wyjątkowo pornograficzny język („kurwa, robię się taki twardy (…) czuję w tobie moją spermę. Jesteś nią zalana (…) pocierał kością łonową o jej łechtaczkę itd.), średnio erotyczne opisy, dość dosadnie biologicznie. Cała reszta to walka o międzywymiarową miłość, opisaną mniej lub bardziej dosłownym językiem. Opisy erotycznych podbojów porywają średnio, mniej niż aspekt fantasy, który nie jest specjalnie oryginalny (dla osób lubiących gatunek), ale być może znajdzie chętnych. Książki Sylvii Day dobrze radzą sobie na rynku sprzedaży. Mogę więc mieć czasami dosyć, mogę być zmęczona – ale są tacy, którzy są zachwyceni. Dlatego więc, pochylę przed nimi czoła i powiem – nie rozumiem was, ale szanuję. W końcu ja też mam swoje gusta.

Marta Czabała


Komentarze
Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności