Dziewczyny z Danbury - Studentnews.pl recenzuje

Dziewczyny z Danbury

Wyjątkowo ciekawa książka o życiu w amerykańskim więzieniu dla kobiet. Pisana z pozycji osadzonej i oparta na prawdziwych przeżyciach autorki. Kiedy się ją czyta, na przemian ma się ochotę śmiać i kręcić głową ze zgrozy. Niedawno powstał serial na jej podstawie – i wygląda na to, że też jest niezły.

Oryginalny tytuł tej książki brzmi Orange is the new black, czyli Pomarańczowy to nowy czarny. Każda fashonistka będzie wiedzieć, o co chodzi; pomarańczowy jest modny. Pomarańczowy to kolor więziennego kombinezonu, jednego z tych, które Piper Kerman, autorka tej książki, musiała nosić w trakcie swoich kilkunastu miesięcy spędzonych w zakładzie Danbury.

Dwudziestokilkuletnia Piper Kerman zamieszana była w przemyt narkotyków. Sama nie uważała się za prawdziwą przestępczynię – ot, kilka razy załatwiła coś w banku, raz przewiozła (w wielkich nerwach) walizkę pełną pieniędzy samolotem. Poza tym tylko korzystała z tego, co jej ówczesna partnerka zarabiała na przemycie, czyli plażowała i bawiła się w barach w Indonezji. Po kilku latach w ogóle o tym zapomniała. Miała pracę, fajnego chłopaka i mieszkała w Nowym Jorku. Jej życie było udane – do momentu, gdy w jej domu pojawili się urzędnicy celni i poinformowali ją, że jest oskarżona.

Pierwsza część książki stosunkowo zwięźle opisuje to, jak Piper Kerman trafiła w końcu do więzienia. Z niezbyt dużym wyrokiem, bo zaledwie piętnastu miesięcy. Druga część, znacznie dłuższa, jest w całości poświęcona temu, co tam przeżyła. Nie należy się spodziewać ponurej opowieści o przemocy i beznadziei.

Ta książka to niemal więzienna chick-lit, czyli zabawna i lekka lektura dla kobiet. Jednak jednocześnie jest całkiem serio. Są tu żarty o seksie, przepis na więzienny sernik, historie o filmowych wieczorach, opowieści o imprezach z okazji urodzin więźniarek, brawurowe opisy sprzeczek, pedicuru i brudnych łazienek. Anegdoty gonią jedna drugą, ale Piper Kerman pisze też o sprawach trudnych: o pozbawianiu godności, o nudzie, która odbiera psychiczną równowagę, o strachu, o złym jedzeniu i braku możliwości nauki. Wyśmiewa więzienne programy, które tylko w teorii mają przygotować kobiety do życia po wyjściu z więzienia, i pracę za grosze, w której nie zyskuje się żadnych umiejętności, które można później wykorzystać za murami.

Czy tak książka ma wady? Może nie jest to wielka literatura, ale ma wszystko, czego potrzeba, żeby przykuć uwagę czytelnika od pierwszych stron i nie puścić aż do końca. Polskiego wydaniu na pewno przydałaby się nieco staranniejsza korekta, ale i tak wydawnictwu Replika należą się wielkie podziękowania, że możemy ją przeczytać.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Przeczytane, polecane
 
Polityka Prywatności