Książki Marka Billinghama poznałam przy okazji „Pułapki”. Nie mam co ukrywać, nie zapałałam do niej miłością. Ale cieszę się, że dałam kolejnej szansę. I tutaj dałam się porwać doskonałej opowieści, świetnemu kryminałowi i nieprzewidywalnej historii. Można nie lubić głównego bohatera za poprzednie odsłony opowieści. Ale książkę trzeba kochać!
Chociażby za to, że to pierwszorzędny kryminał, wartki sensowny, nieprzesadzony, nieprzewidywalny. Sierżant Helen Weeks przygotowuje się na kolejny typowy dzień. Na pierwszy krok idą zakupy w miejscowym sklepiku. Wchodząc przez drzwi wejściowe, Helen nie ma pojęcia, że nie wyjdzie ze sklepu przez kolejne dni. Właściciel sklepu decyduje się wziąć zakładników. To desperacji krok, mający doprowadzić do wyjaśnienia śmierci jego syna. Śmierć nastoletniego Amina określona jest jako samobójstwo. Nie wierzy w to ojciec chłopaka. Chce wyjaśnienia prawdy. Za każdą cenę.
W wyjaśnieniu całej sprawy pomagać będzie oczywiście stały bohater książek Billinghama, Tom Thorne. Thorne postanawia w końcu zostawić za sobą trochę toksyczny związek i rozpocząć nowe życie. Nie ma więc już miejsca na osobiste sentymenty. I bardzo dobrze. Mamy więc Thorne’a jako ciężko pracującego detektywa, zdeterminowanego aby doprowadzić sprawę do samego końca. To miła odmiana, bo w poprzedniej części Thorne był zdecydowanie za bardzo przejęty własnym, prywatnym życiem. Na szczęście tutaj na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi śledztwo w sprawie śmierci młodego chłopaka. Billingham stworzył mocną, sensowną opowieść o zdesperowanym ojcu i tajemniczej śmierci, za którą kryje się znacznie więcej niż mogłoby się wydawać. To bardzo dobry, nieprzewidywalny kryminał, z dobrze przeprowadzoną historią i wybuchowym finałem. Billingham sensownie prowadzi fabułę, daje swoim czytelnikom dobrych bohaterów, pozwala dać się porwać opowieścią i jej niedopowiedzeniami. To niesamowicie dobry kryminał, jeszcze lepsza powieść sensacyjna. Dla każdego miłośnika dreszczyku.
Marta Czabała
poleca:
Studentnews.pl